Jak to się zaczęło ? To był jeden impuls.. Jak co dzień pracując w biurze architektonicznym norweskiego pochodzenia, w głębi siebie poczułam, że chociaż jestem z zawodu architektem, to nie mogę tego nadal robić. Najzwyczajniej nie czułam swojego zawodu, a z każdym kolejnym dniem pogłębiało się rozdarcie między umysłem, który wołał do pracy a sercem krzyczącym w inną stroną…. W przypływie tego impulsu, powiedziałam do siebie, mocno i zdecydowanie, że jeżeli w tym momencie natrafię na ogłoszenie, w którym pracownia renowacji szuka kogoś do pomocy bez doświadczenia i wiedzy to zrezygnuję z pracy i zaufam intuicji. . Absurdalne i niewiarygodne ale takie ogłoszenie właśnie się pojawiło, dodane zaledwie kilka minut wcześniej! Skracając historię, dwa miesiące później praktykowałam we wspomnianej pracowni z wypiekami na twarzy, otulona kurzem poprzednich wieków i zapachem zatęchłej przeszłości. Odkrywałam siebie naprawiając wypaczenia, złamania i wypełniając brakujące elementy dzieła. Po kilku latach postanowiłam otworzyć swoją pracownie, o wąskiej i bardzo wymagającej specjalizacji jaką jest markieteria drzewna ( zwana u nas intarsją) oraz markieteria Boulle. Aby uzupełnić swoją wiedzę w zakresie samego materiału jakim jest drewno rozpoczęłam studia podyplomowe w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego na kierunku Konserwacja Drewna. Jednak dopiero szkolenie w Berlinie w renomowanej pracowni, światowej sławy Irmeli Braindenstein nauczyło mnie właściwego podejścia do tematu konserwacji markieterii Boulle uzupełniając moją wiedzę i doświadczenie w najnowocześniejsze metody odnawiania markieterii. Za sprawą tego rzemiosła na przestrzeni lat zrozumiałam, że wiedza ta ciągle ewoluuje, nie zamyka się w ramach zdobytych dyplomów czy doświadczenia pracowni. To ludzie, wymiana doświadczania i nie rzadko wspólne działania tworzą podwaliny pod nowe rozwiązania. To jest prawdziwie fascynujące i ogromnie rozwijające.
Jestem też Mamą , wspaniałego Bolka i żoną Łukasza, z którym tworzę ramy pracowni. Pomimo iż MK ART na początku była moim zrywem stęsknionej kreacji , z czasem stała się naszą wspólną rodzinną przestrzenią. To wielka odpowiedzialność, nie tylko za mebel, który wykonujemy ale i za rodzinę, którą w ten sposób tworzymy. Bo praca z meblami poza oczywistą relacją z niedoskonałością na danym przedmiocie to zawsze praca z ludźmi i emocjami. Pełna skrajności, w której równowaga to słowo klucz.